Pó?na pora, dzi? ju? konam, ja jeden z dwóch tysi?cy,
ja jeden z miliona przyklejony jak glonojad do
tramwajowej szyby, czytam napis na szyldzie, widz? kto
ulic? idzie, On za pó?no si? obudzi?, kto? si? ?pieszy,
kto? si? spó?ni?, chodnikiem kto? ucieka, kto? si? za
nim w po?cig rzuci?, a w wagonie kto? co? nuci?, kto?
siatk? z r?k wypu?ci?, Ona pyta o godzin?, On kasuje
drugi bilet, ja si? chwil? zastanawiam czy te? odbi?
mam nast?pny, id? odbi? jeden jeszcze, kto?
zajmuje moje miejsce ca?y pozbawiony pianki, leci czas
razem z nim lec? kolejne przystanki, dalej tik, s?ysz?
pisk, lec? ludzie, lec? w nim, koniec trasy, p?tla,
ostatni przystanek czeka mnie kilka przesiadek,
wybiegaj?c z tramwaju gubi kto? srebrny zegarek,
szybko podnosz? go z ziemi, szybko chowam do
kieszeni.
Licz?, ?e b?d? mia? szcz??cie, pojedzie dzi? co?
jeszcze, dzi? czuwa kto? nade mn? cho? w tej
minucie, to jeszcze jeden przede mn? podjecha?
pod przystanek, szofer ma przerw? na kaw?, wraca
po kilku minutach, odpala autobus, ten nie bardzo
chce go s?ucha?, jest obsuwa, sta? i czuwa?, lepiej
rozwi?zania szuka?, lec? z buta drogi wuchta, mijam
postój bez taksówek, pijak podtrzymuje murek,
chce udziela? mi wskazówek, leje wod? w kubek,
my?l? czubek, dalej lec?, pójd? prosto, pó?niej
skr?c?, b?d? pr?dzej, zimno w r?ce, ca?y trz?s? si?
powoli, mam jeszcze kawa? drogi z góry spad?o kilka
kropli, spada wi?cej, dalej lec?, samochody jad? z [...],
chowam si? pod wiat?, mokry jak butelka z fant?,
podjecha?o du?e auto, to autobus, ten z usterk?,
jedzie setk?, pusta droga, nagle zwalnia, ga?nie
?wiat?o w ?rodku, cichnie sygna? z radia.
Nie mam szcz??cia, pech wygrywa, mokry ?wiat,
mokra szyba, strumieniami woda sp?ywa, trzeba znowu
wej?? na chodnik, s?ysz? woda chlupie pod nim, czuj?
si? jak zbiornik z wod?, przeczekanie jest metod?,
chowam si? poddasze sklepu i przesta?o ze mnie kapa?,
deszcz powoli przesta? pada?, mijam krwawa dom,
?wiat?o si? tam jeszcze pali, bit tam zawsze g?o?no wali,
tam g?o?nik nie zamilczy, nie gwizdam, nie us?yszy,
trzeba hajs policzy?, apetyt bierze wilczy, chyba nie ma
na co liczy?, nie ma co szuka? przyczyn, ten dzie? to
wyczyn, w ko?cu drzwi od klucza, w korytarzu kurtk?
rzucam, jest godzina bardzo pó?na, zaraz k?ad? si? do
?ó?ka, taka noc, taki dzie?, chc? mie? spokojny sen,
na noc dam zadanie Kazie, ten dzie? by? d?ugi, to wszystko
na dzi?, na razie.
|
|
Wszelkie prawa do umieszczonych tekstów mają ich autorzy. Udostępniany tekst jest wyłącznie do celów edukacyjnych.
|
TEKSTY WEDŁUG WYKONAWCÓW [ ostatnia aktualizacja: 20:42 26.06.2023 ]