Bla Bla - Gdy zapada zmrok
Samotno?? jest jak deszcz, z morza powstaje by spotka? zmierzch,
dopiero potem z nieba opada na domy.
Samotno?? jest jak zwierz, jak hiena, a deszcz pada s?ony.
Schowany przed jutrem, szarym futrem otulony.
Dwa nagie cienie obok siebie nad ranem,
oddzielone kotara, budz? si? rozczarowane.
A potem zasypiaj? nie znalazwszy niczego,
jeszcze bardziej nienawidz?c od dziewi??dziesi?tego czwartego.
Tak lec? lata tym samotnym we dwoje,
bez s?ów debata, on i ona s? jak dwa ?lepe naboje,
ju? nie spaceruj? noc? po powierzchni Merkurego,
sparali?owani s? oboje czternasty lutego.
Jeszcze bardziej sami, on patrzy nocami na ni?.
Jak to mo?liwe ?e tak nisko upad? anio??
I nic nie czuje, nawet nie czuje si? ro?nie,
i jedno i drugie zamieszkuje pró?nie.
W tysi?cu jednakowych miast, gdy zapada zmrok,
tysi?c jednakowych gwiazd zamienia si? w proch,
tysi?c jednakowych szans mija nas o krok,
tysi?c jednakowych plansz, a na ka?dej t?ok. (x2)
Je?li masz serce, wstrzymaj na chwile bicie,
bo chyba jaki? cz?owiek pods?uchuje nas pod drzwiami,
delikatne r?ce, chyba przedstawiano mi Ci?,
powiedz mi cokolwiek bo znów b?dziemy sami,
znów jeste?my sami jak turysta w obcym mie?cie,
mijamy si? czasami, razy trzysta dnia ka?dego.
Samotno?? d?uga lista,
siedz? na drewnianym krze?le i widz? jak ucieka ci?gle jedno od drugiego.
Dwudziesty czwarty marca, dzie? ch?odny jak zwykle,
wiatr gra walca, ?wiat zaraz zniknie.
Patrz na tego malca, samotnie kopie pi?k?,
sam sobie wystarcza, tak trenuje zmy?k?.
Ona gdzie indziej, inna kultura, j?zyk.
Sama stoi w windzie, sama jak rówie?nik.
On po lewej muru, Ona po prawej stronie,
i tak milcz? w bólu, trzymaj?c si? za d?onie.
W tysi?cu jednakowych miast, gdy zapada zmrok,
Tysi?c jednakowych gwiazd zamienia si? w proch,
Tysi?c jednakowych szans mija nas o krok,
Tysi?c jednakowych plansz, a na ka?dej t?ok (x2)
|
|
Wszelkie prawa do umieszczonych tekstów mają ich autorzy. Udostępniany tekst jest wyłącznie do celów edukacyjnych.
|