SOBOTA:
Nigdy wi?cej ziomu? pami?tam to jak dzi?,
Nosi?em w sercu niszcz?c? nienawi??.
Nigdy wi?cej zostawi? przesz?o?? za sob?,
Mniej emocjami, wi?cej g?ow?.
Nigdy wi?cej mniej wi?cej co? robi?,
Na Stopro, albo w zal??ku to utopi?.
Nigdy wi?cej pretensji mie? do ?wiata,
Moje ma?py, mój cyrk, jako? tak to lata.
Nigdy wi?cej mi nie mów takie ?ycie,
Bez problemów to ja tylko mieszcz? si? w bicie.
Nigdy wi?cej nie chce s?ysze? narzeka?,
Nie wiem co b?dzie jutro, a co po ?mierci czeka.
Nigdy wi?cej nie szukaj rad w tych wersach,
To twoje ?ycie, do kogo ta pretensja.
Nigdy wi?cej tak tak do ciebie mówi?
Nigdy wi?cej ju? skarbie nie spróbuj? ci? uwie??.
G?OWA:
To taki moment ?ycia, w którym wyjd?, trzasn? drzwiami,
Nie chc? wiedzie? co b?dzie, nie chc? wiedzie? co z nami.
Nie mam czasu na rozmow?, nie mam czasu na spotkanie,
Nigdy wi?cej nie mów mi, ?e tego nie prze?ywamy,
Inny ni? wszystkie chamy, ten od czarnej bandany,
Ten od rapu i bitu, ten od grubej chujany.
Wiem jak patrzysz na mnie, widz? ?al w twoich oczach,
Ten sam co przy k?opotach nie dawa? mi spa? po nocach.
Co nie mia?em na blokach, ulica moja opoka.
Na track k?ad? wokal, z my?l?, ju? ci? nie kocham.
?zy p?yn? jak woda, bo na chuj…
Jestem sob? na Stopro i taki pójd? do piachu.
Jestem sob? na Stopro i taki pójd? do piachu.
Jestem sob? na Stopro i taki pójd? do piachu.
I te? mówi? ci brachu, kontroluj ogie?, do przodu.
Bez zawodu, now? mam znów na oku.
I co, ?wi?ty spokój, bez awantur, podtekstów.
Ty wspomnij mnie w dzie?, w nocy wspomnij smak sexu.
Nigdy nie mowie nigdy, ale by?oby mi?o,
Gdyby kilka rzeczy ju? si? nie powtórzy?o.
Nigdy nie mówi? nigdy, ale by?oby ok.,
Bez tego gówna na karku jest du?o l?ej. x2
SOBOTA:
W kurwe niepodoka?czanych spraw, nie chce do nich wraca?,
Pieprzona mi?o?? z ni? to syzyfowa praca.
W kurwe niepodoka?czanych spraw, nie chce do nich wraca?,
Pieprzona mi?o?? z ni? to syzyfowa praca.
Nie rozumiem ziom nic ju?, ?adnego s?owa,
Pogubi?a? si? kochanie, sama zobacz.
Nigdy wi?cej nie b?dziesz mog?a spróbowa? znów,
Nie dasz si? tak od nowa, Bogu dzi?ki, ów.
Jeszcze bardziej by?bym zdrów, jakby czego chc?
Co innego zupe?nie nie spotyka?o mnie.
A na odwrót, gdy czego? jak ognia unikam,
To ?ebym w?a?nie kurwa tego nie spotyka?.
I przysi?gam na wszystko jak ?wiat ?wiatem,
Nie chcia?bym by? ofiar?, nie chcia?bym by? ju? katem.
Nigdy wi?cej zatem nie mog? obieca?,
Pewnie w wielu sprawach zk?ama?bym dzieciak.
To nie zabawa, wci?? czasem si? nie rozumiem
G?owa mogli?my podarowa? sobie ten numer.
|
|
Wszelkie prawa do umieszczonych tekstów mają ich autorzy. Udostępniany tekst jest wyłącznie do celów edukacyjnych.
|